Przepis znanej cukierniczki Bożeny Sikoń z
Kuchni.tv. Szczerze... gdy czytałam komentarze ludzi pod filmikiem z przepisem,
którzy chcieli spalić panią Bożenę na stosie za niski biszkopt i rzadki krem to
stwierdziłam: muszę go zrobić i sprawdzić czy nadal jestem kuchenną fajtłapą.
Wyszło! Mission accomplished! Nawet coś zmodyfikowałam, jestem geniuszem...
Co do smaku i innych dupereli: sam krem znany
jest każdemu z nas – mdła maślana papka, natomiast w połączeniu z ekstraktem z
wanilii i dżemem porzeczkowym staje się przepyszną miksturą; ach ten
biszkopt... coś wspaniałego, zupełna nowość w porównaniu z puchowymi
nasączanymi gąbkami znanymi w każdym gospodarstwie domowym – jest bezglutenowy,
nieziemsko orzechowy, zwarty, sam w sobie wilgotny i rozpływający w ustach. No
to do roboty! Tym razem na pewno się uda:)
Biszkopt
250 g orzechów laskowych zmielonych na pył (u p.
Bożeny orzechy włoskie)
150 g cukru pudru
otarta skórka z limonki (bez białego albedo,
które nadałoby goryczy)
5 jajek
Orzechy wymieszać z cukrem, dodać skórkę z
limonki, po czym wbić jajka, wymieszać rózgą i gotowe. Nie potrzeba miksera.
Ciasto przelać do okrągłej formy o średnicy 20 cm (dno wyłożyć papierem), piec
40 min. w temperaturze 170 st. C. Wyjąć z formy dopiero po przestudzeniu. Ja piekłam
w starym metalowym piecyku, który niezbyt dobrze się nagrzewa, więc starczyło
na 2 blaty - ale i tak wyszły dość grube, cudne i przepyszne.
Krem
4 żółtka
200 g cukru pudru + 50 g
250 g masła (użyłam roślinnego, ale lepsze będzie
prawdziwe niesolone masło, dzięki czemu krem szybciej zgęstnieje i nie będzie
paniki :D)
2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej (ja zapomniałam
dodać :D)
50 ml ekstraktu z wanilii (u p. Bożeny 50 ml
spirytusu)
Utrzeć 50 g cukru i żółtka do białości na
puszystą masę. 200 g cukru zagotować z b. małą ilością wody - gotować kilka
minut do powstania ciągnącego się syropu. W tym czasie cały czas ubijać żółtka
(ja jedną ręką pilnowałam syropu a drugą trzymałam mikser). Gorący syrop od
razu powoli przelać do żółtek ciągle je ubijając - tzw. zaparzanie. Ubijać masę
do ostudzenia a potem dodawać masło (w temperaturze pokojowej) kostka po kostce nadal ubijając.
Następnie dodać ekstrakt z wanilii. Krem przed złożeniem tortu można chłodzić przez 0,5 - 1 godz, ale nie jest to konieczne.
dżem porzeczkowy
Ułożyć 1 blat na paterze lub czymkolwiek, nanieść
na niego dowolną ilość dżemu porzeczkowego (ma przełamywać smak kremu, p.
Bożena radzi nakładać go punktowo, chociaż nie wiem czemu), krem (w przypadku 2
blatów dać więcej niż połowę), przycisnąć drugim blatem i tak samo pokryć go
dżemem i resztą kremu. Wstawić do lodówki na ok. 1 godz.
gorzka czekolada
60 – 70 g masła
Czekoladę i masło roztopić w kąpieli wodnej i
przestudzić. Tort ułożyć na kratce lub ruszcie od grilla z mikrofalówki
umieszczonym na tacy i oblać solidnie polewą czekoladową i pomagać sobie nożem
lub patką, żeby w miarę równomiernie pokryty był cały tort. Dowolnie
udekorować.
Smacznego!
2 komentarze:
Gratuluje pysznego tortu.
Ja również czytałam stosy komentarzy o Torcie Galicyjskim, dlatego wnioskuje, ze jesteś jedna z niewielu, którym się udało.
Pozdr.
http://zycieikuchnia.blogspot.com/2013/05/tort-galicyjski.html
Przykro mi, ale nie wierzę. Dlaczego - sama robiłam ten tort dwa razy wg przepisu Pani Sikoń. Niestety, jeżeli nie ubijesz jajek i nie dodasz odrobiny proszku do pieczenia, to wychodzi podeszwa - placek, a nie biszkopt. Z prostej przyczyny: nie ma się na czym podnieść... to jakby zrobić omlet z jaj nieubitych oraz drugi z ubitą pianą z białek... Nie ma porównania..
Prześlij komentarz