Plądrując wszelkie blogi kulinarne jakie napotykałam na drodze stawało przede mną wiele zagadek - jedną z nich był tajemniczy ekstrakt z wanilii, którego jak na złość większość autorów stosowała zamiast dobrze znanego mi olejku vel aromatu. Pamiętnego mglistego wieczoru stanęłam w szranki by po dwóch miesiącach odkryć tajemnicę destylacji. Trochę wódki - jak na ironię tyle wystarczy by zakuć w kajdany cząstkę natury i bezpardonowo przemycać ją do wypieków i deserów. Receptura z blogu Simply Recipes.
Skład:
3 laski wanilii
szklanka wódki
Przeciąć wzdłuż laski wanilii z jednej strony pozostawiając czubek złączony. Umieścić w szklanym słoiku lub szklanej butelce ze szczelnie zamykanym wieczkiem/ zakrętką. Jeśli laski się nie zmieszczą - przeciąć na pół (ja tak zrobiłam - szkoda wódki). Zalać całkowicie wódką, zamknąć, pozostawić w chłodnym ciemnym miejscu i po ok. dwóch miesiącach cieszyć się wspaniałym (choć zaprawionym alkoholem) aromatem wanilii. W miarę ubywania ekstraktu uzupełniać go dodając proporcjonalnie kolejce laski wanilii i wódkę.
A cukier waniliowy? Włóżcie przeciętą wzdłuż laskę wanilii do słoika z białym cukrem.
1 komentarz:
Laski wanilii wyglądają na tym zdjęciu jak tarantula:O
Prześlij komentarz